Zenon Martyniuk – „Gwiazdor”
„Nie mam apartamentu w Warszawie, jachtu na Mazurach, ani własnego samolotu. W ogóle nie interesują mnie te sprawy (…). Wolę inwestować w siebie niż rzeczy, z których nie miałbym okazji korzystać. Lubię mieć dobre buty, marynarki i najnowszy sprzęt audio, ważne by samochód, którym docieramy na koncerty był bezpieczny”[1].
Na tym blogu nie przypadkiem często goszczą gwiazdy muzyki, które dorobiły się dużego majątku. Popularni muzycy, w szczególności posiadający prawa autorskie do własnych piosenek, są w stanie osiągać w społeczeństwie bardzo wysoki status materialny. Na blogu omawiałem już kilkoro z nich, m.in. wybitnego Polaka Ignacego Paderewskiego, Tinę Turner. Muzycy często dzielą się swoimi spostrzeżeniami i drogą na szczyt (także finansowy) w autobiografiach i biografiach we współpracy z autorem, czego przykładem jest książka „Życie to są chwile” autorstwa Martyny Rokity i Zenka Martyniuka (Edipresse Polska S.A., Warszawa 2017). Książka, którą zrecenzuję, daje nam unikalny wgląd w życie tego muzyka począwszy od maleńkiej szkoły na Paskowszczyźnie, gdzie chodził do szkoły, do największych estrad w Polsce. Sukces swój osiągnął mimo braku profesjonalnej edukacji muzycznej, gdyż jak stwierdza: „Prawda jest taka, że do dziś nie znam się na nutach. Na gitarze zawszę gram ze słuchu, a melodię, którą mam w głowię, ktoś inny musi przenieść mi na pięciolinię”[2].
Profesjonalizm od początku

Jeśli spojrzymy na karierę Zenona Martyniuka pod kątem ekonomicznym, od pierwszych imprez w remizie, widzimy profesjonalizm artysty, który przejawiał się w jego punktualności, a także stawianiu się zawsze o czasie i na miejscu tam, gdzie impreza miała się rozpocząć. Profesjonalizm dotyczył również inwestycji w sprzęt, a także dbania o prawa autorskie. Jak mówi Zenon: „W 1992 kupiliśmy keyboard Roland. Pamiętam, że to był taki wielki kombajn, ale wydawał naprawdę niezłe dźwięki jak na tamte czasy. Kosztował fortunę”[3]. W tym czasie większość, nawet popularnych zespołów, nie przykładała uwagi do jakości nagrań dźwięku. Jak wspomina: „Od początku podeszliśmy do sprawy profesjonalnie. Kiedy koledzy z branży nagrywali po garażach i piwnicach, my w 1991 roku pojechaliśmy do oddziału rozgłośni Polskiego Radia w Białymstoku. Pracujący tam realizator dźwięku Tomek Pietrzykowski umożliwił nam profesjonalne zarejestrowanie na taśmie własnych piosenek”[4]. To samo dotyczyło przygotowywania teledysków. Kiedy inne zespoły disco polo po prostu brały rodzinę lub znajomych na wakacje i przy okazji nakręcały klip, Zenon od początku stawiał mocno na jakość wideo klipów i sporo w to inwestował (podobnie sukces zespołu np. Duran Duran, który opiszę na blogu wkrótce, polegał na inwestowaniu w bardzo skomplikowane wideoklipy od początku ich kariery). Zenon stwierdza: „Wówczas modne było przechwalanie się niektórych grup, że udało im się nagrać całą kasetę w jeden wieczór. (…) W rzeczywistości rozpowszechnianie takich wiadomości świadczyło o mało profesjonalnym podejściu do sprawy i wypuszczeniu na rynek produktu słabej jakości”[5]. Autor opisuje, jak przez wiele lat nie byli w stanie z żoną kupić własnego mieszkania, gdyż wszystkie pieniądze inwestował w coraz to lepszy sprzęt, aby zapewnić konkurencyjność Akcentu na szybko rozwijającym się rynku. Żona się złościła, że nie mają mieszkania, ale jak stwierdza sama Danusia: „Zamiast mieszkań zainwestowali w słynne Bose, czyli sprzęt nagłaśniający, który już miał zespół Milano, więc Akcent nie mógł być gorszy”[6].
Dbałość o wizerunek sceniczny i ubiór
Zenon Martyniuk, podobnie jak inni artyści, wie, jak istotny jest ubiór i wizerunek sceniczny. Zawsze stara się inwestować sporo w eleganckie stroje, kosmetyki, buty, gdyż jest świadomy tego, że to, jak jest postrzegany artysta, jest bardzo istotne. Działał tak od samego początku swojej kariery na zabawach. Jak stwierdza: „Strasznie lubiłem złoto, ale żeby kupić cieniutki łańcuszek lub bransoletkę, znów trzeba było zaśpiewać na dwudziestu lub trzydziestu zabawach. Na szczęście sprawiało mi to radość, że grałem i przyjaźniłem się z Cyganami, też chciałem mieć takie ozdoby jak oni”[7]. Dbałość o wizerunek sprawia, że autor stara się skupiać na tym, co robi najlepiej, czyli na śpiewaniu. W książce opisuje, że zawsze odmawia uczestnictwa we wszelkiego rodzaju show telewizyjnych typu: „Taniec z Gwiazdami”, „MasterChef” czy „Jak oni śpiewają”. Jako artysta chce się skupić na tworzeniu nowych piosenek i na występach, a nie musi ratować popularności takimi programami, które może są i dochodowe, ale odciągają artystę od głównego nurtu, czyli tworzenia.
Podsumowanie – inspiracje artystyczne i ciężka praca
Książka Martyny Rokity i Zenona Martyniuka jest warta przeczytania dla osób, które interesują się muzyką i chciałyby poznać unikalną drogę z biednej wsi do szczytów estrady. Zagłębiając się w lekturę, łatwo zauważyć, że Zenon nigdy nie bał się ciężkiej pracy, np. koncertując w Belgii w międzyczasie cały zespół zbierał truskawki, żeby dorobić pieniądze. Matka Zenka Teresa Martyniuk, mimo podeszłego wieku i majątku syna, nadal pracuje w skupie mleka w rodzinnych Gredelach, co pokazuje rodzinny kult pracy. Nie sposób też przecenić, jak mocno na karierę muzyczną Zenona wpłynęły inspiracje od Cyganów, którzy posiadając dużą wiedzę muzyczną, od początku kariery go inspirowali i mu pomagali, za co wielokrotnie Zenon im dziękował. Wkrótce na blogu m.in. były najbogatszy człowiek świata J. Paul Getty opowie w swojej książce „jak być bogatym” (a nie jak stać się bogatym!).
Materiał edukacyjny:
Film fabularno-biograficzny o Zenku na Netflix oraz platformie TVP VOD:
Zenek – Vod.tvp.pl – Telewizja Polska S.A.
[1] Martyna Rokita, Zenon Martyniuk, „Życie to są chwile”, s. 146. [2] Tamże, s. 24. [3] Tamże, s. 50. [4] Tamże, s. 51. [5] Tamże, s. 68. [6] Tamże, s. 125. [7] Tamże, s. 30.
Skomentuj