Tucker Carlson – „Współczesne USA, czyli czy leci z nami pilot?”

W ramach moich badań nad multimilionerami zauważyłem, że jedną z dróg do bogactwa w obecnym świecie demokratycznym i nie tylko, jest polityka oraz otoczenie polityczne. Dawno już minęły czasy, kiedy ubogi człowiek mógł zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, jak w przypadku Jamesa A. Garfielda, który pracował wcześniej jako dozorca i umarł bez grosza, ponieważ poświęcił się pracy publicznej.

Obecnie mamy miliarderów jak Donald Trump, czy multimilionerów, np.: Bill Clinton (75 mln USD majątku) czy Barrack Obama (40 mln USD majątku). Jedynie Joe Biden jest uboższy i posiada obecnie „jedynie” 8 mln USD, choć tylko w ostatnich 4 latach zarobił ok. 18 milionów USD.

Na blogu przedstawiałem już krytykę Ameryki ze strony multimilonerki i liberalnej dziennikarki Arianny Huffington. Tym razem poznamy osobę z drugiej strony politycznego spektrum, gwiazdę konserwatywnej telewizji Fox News, a także jednego z największych zwolenników Donalda Trumpa wśród dziennikarzy w USA (był nawet jego doradcą, odradzając mu m.in. interwencje w Iranie) Tuckera Carlsona. W trakcie swojej kariery dziennikarskiej zgromadził on majątek ponad 30 milionów USD. Jego kontrakt z telewizją Fox to 6 mln USD pensji rocznie. Może się to wydawać dużo, ale jego poprzednik, Bill O’Reilly  zarabiał w Fox samej podstawy 20 mln USD rocznie. Carlson jest paleokonserwatystą, czyli częścią ruchu konserwatywnego w Stanach Zjednoczonych, który nawołuje do powrotu do zasad społecznych opartych na religii, równowagi siły między władzą sądowniczą, wykonawczą oraz ustawodawczą, a także izolacjonizmu kraju. Dziś zrecenzuję jego niedostępną w wersji polskiej książkę pt.: „Łódź głupców. Jak egoistyczna klasa rządząca doprowadza Amerykę do skraju rewolucji” (ang. Ship of Fools: How a Ruling Class Is Bringing America to the Brink of Revolution, Audible 2018).

Śmierć klasy średniej

Paradoksalnie, w części diagnozy Tucker Carlson zgadza się z liberalną dziennikarką Arianną Huffington, że obecnie jednym z najważniejszych problemów Stanów Zjednoczonych jest zanikanie klasy średniej. Mamy z jednej strony rosnącą grupę multimilionerów i bogaczy (często związanych z firmami technologicznymi, ale nie tylko), a z drugiej strony ludzi ubogich. Sama klasa średnia, która miała wpływ na siłę amerykańskiej demokracji, powoli zanika. Tucker Carlson zauważa, że powodów tej sytuacji jest wiele. Jednymi z ważniejszych są niekontrolowana imigracja do USA, jak również praktyki firm technologicznych, które otwarcie łamią prawo i wpływają na zanikanie niektórych branż. Jeśli chodzi o imigrację, Tucker wychodzi z kontrowersyjną tezą, że obecnie obywatelstwo Stanów, o którym marzyło tak wielu ludzi, niewiele daje, a nawet może utrudniać wiele rzeczy. Opisuje, jak Partia Republikańska (GOP – the Great Old Party) oraz Demokratyczna wspierały niekontrolowaną imigrację. Pierwsza z powodów biznesowych (tańsza siła robocza), a dla drugiej nowi imigranci to nowi wyborcy. Według autora, ze względu na tańsze usługi i większą konkurencję o najniżej płatne miejsca pracy, z niekontrolowanej imigracji najwięcej korzysta najbogatsze 20 proc. społeczeństwa. Reszta jednak traci, w szczególności pracownicy niewykwalikowani, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia lub muszą pracować za najniższe stawki. W swojej książce Tucker Carlson opisuje, jak nielegalna imigracja jest obecnie wspierana w USA, np. przez setki tzw. Sanctuary Cities, czyli miasta, które zgodnie ze swoimi statutami nie współpracują z władzą federalną w kontekście informowania o nielegalnej imigracji. Według autora wiele instytucji w ogóle nie przejmuje się prawem imigracyjnym. Carlson interesująco opisuje diagnozę problemu, jednakże nie przedstawia żadnych sensownych rozwiązań poza poparciem muru stawianego przez Donalda Trumpa.

Firmy technologiczne zagrożeniem dla społeczeństwa

Według Tuckera Carlsona jednym z największych zagrożeń dla społeczeństwa stają się wielcy giganci technologiczni. Firmy typu Amazon czy Uber są korzystne dla konsumenta (tzw. nadwyżka konsumenta), lecz mogą być siłą niszczącą dla rynku pracy i pracowników. Dla firm takich jak Uber, AirBnB i Amazon eksploatacja pracowników czy działanie na granicy prawa na danych rynkach to nie przypadek, ale model biznesowy (ang. It’s not a bug, it’s a feature). Kolejne sektory dobrze płatnych miejsc pracy znikają (np. sektor taksówkarski, agencje reklamowe), a w miejsce etatowych pracowników pojawiają się kontraktorzy, którzy nie posiadają żadnych praw pracowniczych jak w XIX wieku. Sektor Tech już czai się na likwidacje nowych miejsc pracy. Jak wskazuje autor, najnowszym ruchem będzie próba wprowadzenia autonomicznych ciężarówek, co pozbawi pracy ponad 3 miliony dobrze opłacanych specjalistów w największym sektorze prywatnym – transporcie. Według Carlsona Partii Demokratycznej nie interesuje los klasy średniej, ani klasy robotniczej, a jedynie imigrantów oraz firm technologicznych, z którymi współpracuje. Uważa również, że wiele działań PR-owych firm technologicznych związanych np. z ekologią lub promowaniem różnorodności to po prostu biznes, gdyż taniej jest powiesić obrazek na Facebooku, niż zaoferować pracownikom godne warunki pracy i płacy. Pokazuje również, jak firmy technologiczne mocno wspierają Partię Demokratyczną w stosunku do Partii Republikańskiej (np. według autora liderzy firm technologicznych dali dotacje na kampanie Hillary Clinton i Donalda Trumpa w stosunku 60:1).

Postępujące zwycięstwo liberalnej myśli i bezsensowne interwencje wojskowe USA

Jeśli chodzi o sytuację polityczną, autor uważa, że w Stanach Zjednoczonych zwyciężać będzie raczej myśl liberalna. Związane to jest z młodym pokoleniem, dla którego liczą się zupełnie inne wartości, niż dla poprzednich pokoleń. Młodzież, która wyznaje bardzo liberalne wartości plus imigranci powinni zapewnić Demokratom rządy przez wiele lat. Co więcej, Tucker Carlson wskazuje, że w USA obecnie zanika możliwość wyrażania własnej opinii, jeżeli jest ona inna niż liberalna, np. na campusach. Autor uważa, że kiedyś w Stanach można było wyrażać nawet najbardziej kontrowersyjne poglądy ze względu na wolność wypowiedzi. Obecnie część osób jest blokowana ze względu na to, że nie są liberałami. Autor dodaje, że w wielu przypadkach blokowanie jest organizowane nie przez instytucje, ale przez samych studentów, którzy nie chcą dopuszczać osób o innych poglądach.

Kolejnym problemem, na który wskazuje Tucker, są bezsensowne – jego zdaniem – interwencje zbrojne USA w różnych miejscach na świecie. Tego typu działania zbrojne, według autora, po pierwsze są podejmowane na podstawie „pisanych na wietrze” powodów, a po drugie niszczą reputację Ameryki na świecie. Tutaj zarówno Republikanie, jak i Demokraci nie mieli problemów z wysyłaniem wojska USA, co nie przyniosło żadnych pozytywnych skutków (widać to najlepiej na przykładzie Afganistanu, gdzie aktualnie rozgrywa się masakra z powodu wycofania wojsk sygnowanego zarówno przez Donalda Trumpa jak i Joe Bidena). Ciekawie opisuje swoje doświadczenia ze współpracy z Donaldem Trumpem, który unikał nowych interwencji i często musiał odpierać doradztwo „jastrzębi” chętnych do interwencji w coraz to nowych krajach. Jako kolejny przykład błędności takiego myślenia Zachodu podaje upadek Libii, która przed likwidacją ich „strongmana” Kaddafiego była stabilnym krajem.

Podsumowanie

Książka Tuckera Carlsona jest ciekawą analizą obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej w Stanach Zjednoczonych z pozycji osób konserwatywnych, które coraz bardziej tracą na znaczeniu w USA (ale i w niektórych innych krajach Zachodu, jak np. Kanada). Autor podobnie jak liberalna Arianna Huffington zauważa, że największym problemem jest znikanie klasy średniej i klasy robotniczej. „Dobrych etatów” będzie coraz mniej, a coraz więcej pracy, która pozwala tylko przewegetować, jak zostało to przedstawione w książce „Nomadland”. Uwaga! Film już jest inny niż książka, gloryfikuje mieszkanie w samochodzie i pracę w Amazonie jako synonim „wolności”. Główna krytyka Carlsona nastawiona jest na giganty technologiczne takie jak Amazon, Uber czy nawet Google, które pozostawione „bezpańsko” zaczynają niszczyć wiele innych branż. Autor krytykuje również imigrację, choć przyznaje, że migracje wspierali zarówno Republikanie, jak i Demokraci, a poza tym nie ma żadnych konkretnych pomysłów, jak tę kwestię rozwiązać. Carlsona, podobnie jak Ariannę Huffington, warto poznać, gdyż co wieczór prowadzi najpopularniejszy program kablowy w Ameryce, jest zatem osobą opiniotwórczą, mimo że wiele jego tez jest kontrowersyjnych. Wkrótce na blogu zobaczymy inne spojrzenie na Stany, gdzie imigranci oraz różnorodność są postrzegani jako siła Ameryki, a nie słabość. Stanie się to, jak tylko skończę słuchać audiobooka Barracka Obamy (30 godzin nagrania przez samego autora!).

Udostępnij: