Peter Lynch – „Legendarny inwestor giełdowy tłumaczy, dlaczego uważa, że akcje są lepsze od obligacji”

„Odchodząc z pracy przypomniałem sobie, że nikt nigdy na łożu śmierci nie stwierdził: «jaka szkoda, że nie spędziłem więcej czasu w biurze»”[1].

„W długim okresie portfel dobrze źle wybranych akcji nie osiągnie lepszych wyników niż pieniądze włożone pod materac”[2].

Po dłuższej przerwie związanej z natłokiem spraw zawodowych i prywatnych powracam do pisania bloga i mam nadzieję, że w drugiej połowie roku uda mi się utrzymać regularność. Kilka istotnych książek związanych z tematem bloga już czeka na omówienie. Dzisiaj recenzowana będzie książka legendarnego inwestora giełdowego Petera Lyncha pt. „Beating the Street” (Simon and Schuster Paperbacks 1994, Nowy Jork). Jak wskazuje podtytuł książki, jej głównym tematem będzie informacja o tym, „jak autor poprzedniego bestsellera One Up On the Wall Street pokazuje, jak wybrać wygrywające akcje i obrać strategie wobec funduszy inwestycyjnych”[3].

Największym dokonaniem Petera Lyncha było osiągnięcie fenomenalnej stopy zwrotu 29,2% w zarządzaniu Funduszem Magellana, co pozwoliło mu pobić podwójnie indeks S&P 500 i stać się w tamtym czasie funduszem typu mutual funds o najlepszym wyniku na świecie. Autor napisał wiele książek na temat inwestowania, z których niektóre sprzedały się w wielu milionach egzemplarzy. Jego kariera trwała tylko 14 lat, od 1977 do 1990, kiedy to sam zdecydował o odejściu z pracy z powodu wypalenia. Nie chciał więcej czasu tracić na zarabianiu pieniędzy i poświęcił się życiu prywatnemu. Jego majątek jest wyceniany obecnie na około 450 mln USD.

W długim okresie to akcje budują majątek

Główną tezą książki Petera Lyncha jest proste stwierdzenie: „jeśli masz nadzieję mieć więcej pieniędzy w przyszłości, niż masz teraz, powinieneś zainwestować część swoich pieniędzy w akcje”[4]. Coś, co wydaje się dla ludzi jak Peter Lynch czy Warren Buffet oczywistością, jest raczej rzadkością. Jak pokazuje Peter: „W drugiej najlepszej dla giełdy dekadzie w historii (w latach 80., zaraz po latach 50.), procent środków zainwestowanych przez gospodarstwa domowe w akcje spadł z 40% w latach 60. do 25% w 1980 i do 17% w 1990. Podczas gdy Dow Jones i inne indeksy giełdowe wzrosły poczwórnie, masa inwestorów uciekała od akcji”[5][6]. Peter uważa, że ludzie, którzy preferują błąd, nie wykorzystują w pełni potencjału swoich inwestycji. Dla zobrazowania różnicy między akcjami oraz obligacjami pokazuje historyczną różnicę w zwrocie pomiędzy obligacjami i akcjami. Okazuje się, że ktoś kto w roku 1926 (a więc przed Wielkim Kryzysem) zainwestował na 64 lata (1926-1989) kwotę 100 000 USD odpowiednio w obligacje skarbowe państwa lub alternatywnie w akcje w odpowiednik indeksu S&P 500 (który jeszcze wtedy nie istniał), to w przypadku obligacji w roku 1989 miałby sumę 1 600 000 USD (milion sześćset tysięcy USD), natomiast w przypadku akcji sumę 25 500 000 USD (dwadzieścia pięć milionów pięćset tysięcy USD)[[7].

Podsumowując, Lynch stwierdza: „miliony ludzi poświęcają się na kolekcjonowanie odsetek, które mogą trzymać ich trochę powyżej lub poniżej inflacji, kiedy mogliby doświadczać realnego wzrostu majątku na poziomie 5-6% rocznie. Kupuj akcje! Jeśli to jest jedyna lekcja, którą wyniesiesz z tej książki, to znaczy, że warto było ją napisać”[8].

Przewaga amatora

Pomimo, że opisywany na blogu Warren Buffet kilkukrotnie stwierdza, iż większość ludzi, którzy chcą inwestować w akcje powinna rozważyć inwestycję w ETF jak S&P 500 (Warren Buffett: Why Most People Should Invest In S&P 500 – YouTube), to zdaniem Petera Lyncha istnieje możliwość, w ramach której inwestorzy amatorzy są w stanie osiągać lepsze wyniki niż S&P 500 czy inwestorzy zawodowi poprzez inwestowanie w wybrane akcje. Jak pokazują statystyki NAIC – zrzeszające w Stanach Zjednoczonych 10 000 amatorskich klubów inwestycyjnych – w roku, w którym Peter pisał swoją książkę, blisko 70% tych klubików pokonało S&P 500[9]. Jeśli spojrzymy na okres pięciu lat, to nadal ponad 50% klubików osiągnęła wynik lepszy niż S&P 500[10].

Według Lyncha jedną z przewag amatora jest to, że nie ma on ograniczeń procentowych, ile może zainwestować, w jaki typ akcji czy też indeksów (te ograniczenia są ściśle regulowane np. jeśli chodzi o managerów w mutual funds). Natomiast jeśli wybierzemy profesjonalne fundusze inwestycyjne, to Peter Lynch uważa, że jednym z najgorszych błędów jest wybieranie tych, które osiągnęły najlepszy wynik w poprzednim roku. Uważa, że często są to fundusze, które postawiły wszystko na jakiś zakład, który się opłacił, a zdarza się, że w roku następnym lądują na samym dole. Inwestując w fundusze oraz akcje trzeba patrzeć na dłuższy okres czasu.

W pierwszym rozdziale książki „Cud ze Szkoły Świętej Agnieszki” autor opisuje, jak grupa siódmoklasistów z St. Agnes School w Arlington pod okiem swojego nauczyciela Joana Morisseya uzyskała 70% zwrotu ze swojej inwestycji, podczas gdy S&P 500 uzyskało w tym samym czasie 26%[11]. Młodzież do lekcji inwestowania nauczyciel motywował m.in. prawdziwym przykładem 88 obywateli miasta Salisbury w Stanie Północna Karolina, którzy kupili 10 akcji firmy Food Lion w roku 1957 po 100 USD jedna. Tysiąc zainwestowanych dolarów przyniosło każdemu z nich 14 milionów dolarów majątku. Jak wspomina nauczyciel: „Wszyscy z tych 88 osób zostali multimilionerami. Te fakty zaimponowały dzieciakom. Na koniec roku zapomniały wiele rzeczy, ale nie historię Food Lion”[12].

Inwestowanie to ciężka praca

Mimo ogólnie optymistycznego nastawienia do akcji i wskazywania, jak wiele ludzie tracą przez nieinwestowanie w akcje, Peter pokazuje jasno, że akcje nie są dla każdego. Jak wskazuje: „miliony Amerykanów powinny trzymać się jak najdalej od akcji. To są ci ludzie, którzy nie interesują się badaniem firm i umierają ze strachu na widok bilansu firmy, a w raportach corocznych firm patrzą tylko na obrazki. Najgorszą rzeczą, którą można zrobić, to inwestowanie w firmy, o których nic się nie wie”[13]. Autor stwierdza, że w krótkim okresie rynki są nieprzewidywalne, dlatego inwestycje powinny być traktowane długoterminowo, a najlepszym miejscem do inwestowania są rachunki emerytalne, jak np. polskie IKE czy IKZE, gdzie pieniądze zostają na dziesięciolecia.

Jakakolwiek próba rozeznania rynku w krótkim terminie zwykle kończy się stratą. Książka pokazuje, jak intensywna jest praca zarządzającego inwestycjami (nie przypadkiem autor wypalił się zawodowo po 14 latach) i jak wiele wiedzy i informacji musi być przetwarzanych przy takich inwestycjach. Autor również pokazuje, jakie strategie wykorzystuje i w ciekawy  sposób przybliża, jak różnie jest postrzegane inwestowanie w akcje w Stanach Zjednoczonych i w krajach europejskich: „To, co sprawia, że wybieranie akcji (ang. stockpicking) w USA jest takie trudne to to, że 1000 mądrzejszych od Ciebie osób bada te same akcje co Ty. Nie jest tak we Francji, w Szwecji czy Szwajcarii. Tam mądrzy ludzie studiują Wergiliusza lub Nietzschego, zamiast Volvo czy Nestle”[14]. W książce Peter Lynche opisuje swoją inwestycję w Volvo i  historię szukania analityka inwestycyjnego w Szwecji (znalazł jednego w obskurnym biurze, który niewiele wiedział o samej firmie Volvo).

Podsumowanie

Książka Petera Lyncha powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich osób, które są zainteresowane pomnażaniem majątku i posiadają pewną wiedzę na temat przedsiębiorstw (lub chcą ją zdobyć). Do Petera jeszcze powrócimy, a już wkrótce na blogu recenzja książki Dave’a Ramseya (jak uczyć dzieci o finansach) i biografia Elona Muska „Stay Tuned”.

Materiał edukacyjny

Wykład Petera Lyncha o inwestowaniu:


[1] Peter Lynch, Beating the Street, Simon and Schuster Paperbacks 1994, Nowy Jork, s. 5.

[2] Tamże, s. 307.

[3] Tamże, s. 1.

[4] Tamże, s. 14.

[5] Przyp. Autora: „Oczywiście pamiętajmy, że książka powstała w latach 90., więc nie poruszała np. boomu internetowego”.

[6] Tamże, s. 15.

[7] Tamże, s. 16.

[8] Tamże, s. 18.

[9] Tamże, s. 12.

[10] Tamże.

[11] Tamże, s. 27.

[12] Tamże, s. 29.

[13] Tamże, s. 12.

[14] Tamże, s. 77.

Udostępnij: